Biedronka azjatycka w domu

Biedronkę, czyli chrząszcza z rodziny biedronkowatych, zna chyba każdy. Rozpoznają je nawet małe dzieci, które uczą się o nich z dziecięcych czytanek. Wiemy doskonale, że pełnią ważną rolę w ekosystemie, regulując populację szkodników roślin – między innymi mszyc. W Polsce najliczniej reprezentowane są przez biedronki siedmiokropki, które charakteryzują się, rzecz jasna, siedmioma kropkami na wypukłym ciele. W ostatnim jednak czasie muszą konkurować z gatunkiem inwazyjnym, który wywodzi się z Dalekiego Wschodu. Zdarza się, że gości w naszych skromnych progach. Czy jest szkodliwy? Jak go odróżnić od rodzimych biedronek?

Biedronka azjatycka a polska: różnice

Biedronki na zimę odbywają długodystansowe loty. W ten sposób docierają do zimowisk. Jednak biedronki z Azji dostały się do nas w nieco inny sposób. Najpierw sprowadzono je do Stanów Zjednoczonych, aby wspomóc walkę z mszycami oraz innymi zmorami hodowlanych roślin. Pomysł okazał się na tyle dobry, że skorzystały z niego także europejskie państwa. W Polsce po raz pierwszy zlokalizowano je w 2006 roku. Czyli są z nami – chcąc nie chcąc – już kilkanaście lat. Od roku pojawienia się sukcesywnie kolonizują z zachodu coraz dalej wysunięte na wschód terytoria Rzeczypospolitej. Aktualnie, w 2020 roku, występują na terenie całej Polski. Nazywamy je popularnie arlekinami (lub też harlekinami), co jest zapożyczeniem z angielskiej nazwy tego gatunku biedronki. Arlekin kojarzy nam się z bohaterem włoskiej komedii ludowej: Commedia dell’arte. Występuje z pomalowaną na czarno twarzą i w pstrokatych kostiumach – zakochany jest w Kolombinie (Gołąbce). Biedronki azjatyckie również pojawiają w przeróżnych szatach: czarnych, czerwonych, pomarańczowych, żółtych itd. Między osobnikami tego samego gatunku widzimy zatem duże bogactwo form morfologicznych.

Rozmiarami zbliżone są do biedronki siedmiokropki. W niektórych postaciach przypominają je także kolorem i liczbą kropek. Różnią się ubarwieniem przedplecza oraz głowy – przedplecze siedmiokropki jest czarne z białymi plamkami w rogach. 

Kiedy robi się chłodniej, dorosłe osobniki arlekina szukają schronienia. Chowają się za korą drzew lub też w budynkach. Zdarza się, że zalatują do naszych domów. Nie stanowią wielkiego zagrożenia. Mogą ugryźć człowieka, ale ugryzienie przeważnie nie jest ani bolesne, ani niebezpieczne dla zdrowia. Podobnie jak rodzime gatunki tępią za to rozmaite szkodniki roślin. Przy czym stanowią agresywną konkurencję dla krajowych biedronek (szczególnie siedmiokropki). W Polsce zatem są gatunkiem inwazyjnym. Jeśli spotkamy arlekina w domu, to nie musimy go uroczyście podejmować w skromnych progach. Zamiast tego delikatnie zdejmijmy ją ze ściany i wypuśćmy na wolność.

Rozglądasz się za  nieruchomością w Opolu? – skontaktuj się więc z nami.