Robaki w domu: rodzaje

Zwykle jesteśmy życzliwi wobec gości, nawet tych niezapowiedzianych. Przy czym odnosi się to do ludzi, a nie do innych stworzeń. A to przecież owady należą do istot, które nawiedzają nas najliczniej. Jedne latają, drugie chodzą, kolejne pełzają – ale łączy je jedno, wzbudzają w nas lęk, skądinąd nie zawsze uzasadniony. Zdarza się nam je wrzucać do jednego worka – tymczasem bardzo się między sobą różnią. Co więcej, część z nich należy uznać za sprzymierzeńców człowieka.

Owady szukające u nas schronienia nazywamy zwykle pejoratywnie “robakami” czy też “robalami”. Z punktu widzenia entomologów takie nazewnictwo jest oczywiście błędne i mylące. Podkreśla jednak emocjonalny stosunek człowieka do tych istot. Trzeba jednak wiedzieć, że nie warto wszystkich traktować tak samo. Pośród nich rzeczywiście wyróżniamy te przenoszące choroby i nieczystości, ale dla równowagi pozostałe raczej nam pomagają niż przeszkadzają. Podzieliliśmy więc owadzich przybyszów na dwie kategorie – istoty nam wrogie i przyjazne. Rzecz jasna terminy te są umowne, bo zwierzęta te ani nam nie pomagają z premedytacją, ani też świadomie nie szkodzą.

Zacznijmy od tych szkodzących nam w domu owadów. Niewątpliwie zaliczymy do nich muchy, które poza tym, że przenoszą zarazki, to jeszcze są nader natrętne. Jakkolwiek trzeba też nadmienić, że zapylają kwiaty – choć nie tak obficie jak pszczoły czy trzmiele – a ich larwy zjadają rozmaite resztki organiczne, pełnią więc funkcje sanitarne. Jeszcze większe obrzydzenie niż muchy wzbudzają w nas karaluchy, które potrafią być istną plagą. Za jednym przychodzi ich cała masa – wyczuwają się bowiem po zapachu. Takiego wstrętu nie budzą w nas mole odzieżowe czy spożywcze. Należą bowiem do motyli i są dość ładne. Wyrządzają jednak duże szkody w naszych garderobach czy spiżarniach. Raczej nic złego nie grozi nam ze strony dużego pluskwiaka wtyka amerykańskiego. Niemniej stanowi duże zagrożenie dla rodzimych iglaków.

Do naszego domu przypadkiem zaglądają też takie błonkówki jak pszczoły czy osy, a także upodabniające się do nich bzygi. Istoty te są przeważnie pożyteczne, bo zapylają kwiaty. Larwy os do tego zjadają szkodniki naszych upraw. Jednak w domu najwięcej pożytku mamy z zaleszczotka, przypominającego maleńkiego skorpiona, przez co też nieraz budzi zupełnie nieuzasadniony lęk. Żeruje on na szkodnikach książek, stąd też spotykany bywa zwłaszcza tam, gdzie króluje bogaty księgozbiór.

Do grupy pożytecznych a zarazem najładniejszych owadów rodzimej fauny bez wątpienia zaliczymy złotooki. Są to drobne owady o przezroczystych obficie użyłkowanych skrzydłach. Żywi się nektarem kwiatów i spadzią produkowaną przez mszycę. Natomiast formie larwalnej stanowi bezwględnego drapieżnika wobec mszyc oraz innych szkodników naszych ogródków.