Szop pracz w domu

Psy czy koty znajdują się w naszych domach od bardzo wielu lat. Zwierzęta te zostały udomowione przed wiekami – czy wręcz tysiącleciami. Nieco inaczej rzecz się przedstawia z innymi stworzeniami. Tym niemniej ostatnio ludzie otwierają się na zwierzęta dzikie. Kto by nie chciał mieć w ogrodzie sarenki? Lub też szopa pracza w domu?

Ale podobne kaprysy to jedno, a rzeczywistość i dobrostan zwierząt – drugie. 

Szop kolonizator

Szop pracz kojarzy nam się raczej miło. Wystarczy na niego spojrzeć. Widzimy stworzonko o sympatycznej mordce i puszystym ogonie, który upodabnia go nieco do lemura. Zresztą również lubi się wchodzić na drzewa. Pojawia się wprawdzie w kreskówkach jako złodziejaszek, ale dzieci lubią i takich bohaterów, którzy są sprytni i zabawni. Do niedawna szopy występowały wyłącznie w Ameryce Północnej. Lecz jeszcze w XX wieku zaczęło się to zmieniać. Został w Niemczech introdukowany lub sprowadzony do hodowli. Z kolei do ówczesnego Związku Radzieckiego ściągnięto szopy jako zwierzynę łowną (głównie z myślą o ich cennym futrze). Zbiegłe okazy usamodzielniły się i zaczęły tworzyć na wolności populacje. Pojawiły się również w Polsce, w której mają już szereg stanowisk. Uznawane są za intruzów, gdyż kolonizując nowe terytoria, wypierają zwierzęta rodzime.

Szop jako pupil?

Szopy są również sprowadzane do domów. Kupuje się je w hodowlach. Przy czym muszą mieć one zezwolenie Generalnego Dyrektora Środowiska. Jest to stworzenie wszystkożerne, lubiące chude mięso, ryby i owoce. Tym też żywi się na wolności. Jeśli jest od maleńkiego chowany w domu, to przywiązuje się do ludzi i jest wdzięcznym domowym pupilem. Zdarza mu się czasem psocić, ale kto tego nie robi? W niewoli dożywa oczywiście bardziej słusznego wieku niż na swobodzie. Wówczas nie są to średnio 2-3 lata, lecz 10 a nawet 15. Nie zawsze dobrze znosi towarzystwo innych zwierząt, gdyż jest z natury raczej samotnikiem. Podobnie jak kot nie jest wielbicielem wody, choć korzysta z niej, “piorąc” jedzenie.

Czy warto jednak robić ze świetnie sobie radzącego na wolności zwierzęcia domową maskotkę?