Modliszka w domu

modliszka w domu

W domach gościmy nie tylko przyjaciół i członków rodziny, ale także różnorodne zwierzęta. Nieraz dzieje się to bez naszej wiedzy oraz zgody. Często zdarza się, że do ludzkich siedzib zalatują owady. Przeważnie są to muchy, błonkoskrzydłe (osy, pszczoły, mrówki) czy też chrząszcze. Rzadziej zdarza się, że nasz próg przestępuje niezwykle wyglądająca modliszka. Czy mamy się jej obawiać? Jak powinniśmy zareagować na tę wizytę? Poznajmy bliżej tego nader interesującego owada, by odpowiedzieć sobie na te pytania.

Modliszka w Polsce

Modliszka w oczach niektórych jawi się jako egzotyczny owad. Tymczasem wcale takim nie jest. Zaliczamy ją do naszych rodzimych gatunków. Przynajmniej jeśli chodzi o modliszkę zwyczajną, która ma dobre warunki do życia w strefie klimatu umiarkowanego ciepłego. Areał jej występowania z roku na rok się poszerza. Dlatego też coraz łatwiej ją spotkać. A w jej poszukiwaniu nie trzeba się udawać do rezerwatów przyrodniczych. Pojawia się bowiem wszędzie tam, gdzie występuje zieleń. Do łodyg roślin przymocowuje kokony z jajami (nazywane dość ładnie ooteką). Poza tym buszuje na terenach pokrytych roślinnością w poszukiwaniu ofiar. Gdy upatrzy sobie smaczny kąsek, stoi bez ruchu, składając, jak gdyby do modlitwy, przednie odnóża wyposażone w śmiertelne wyrostki. Tej postawie zawdzięcza swoją nazwę, zarówno polską, jak i łacińską (Mantis religiosa). Poza tym ma wyraźnie wyodrębnioną ortognatyczną płaską głowę, smukłe ciało i długie kończyny (przednie zakończone ostrymi haczykami). Charakteryzuje się kamuflującą barwą – zieloną bądź – jeśli przebywa wśród wyschniętej roślinności – brązową.

Jeśli w pobliżu naszego domu znajdują się jakieś krzewy czy drzewa – a pewnie tak jest – to mamy szansę, że między sierpniem a październikiem zawita do nas modliszka. Ma ona nie najlepszą reputację. Choć nie jest ona w pełni zasłużona. Owszem, zdarza się, że samiec modliszki traci dla niej dosłownie głowę – ale większość miłosnych spotkań między nimi nie kończy się tak tragicznie. Poza tym należy pamiętać, że wyświadcza nam przysługę, polując w naszych ogródkach czy na uprawach. Żywi się bowiem żarłocznymi konikami polnymi oraz muchami. Szykuje się do ataku także na nasz widok, zwłaszcza jeśli chcemy jej dotknąć. Może nas wtedy delikatnie zranić haczykami przednich kończyn. Nie jest to jednak ani bolesne, ani groźne, bo też modliszki nie przenoszą na nas chorób.

Gdy spotkamy ją w naszym domu, zadbajmy o to, by nic się jej nie stało. Znajduje się pod ochroną. Pod żadnym pozorem nie można jej przetrzymywać w domu. Zamiast tego umieśćmy ją delikatnie w pudełku i udajmy się z nią na zewnątrz, by wypuścić owada w przyjaznym mu miejscu (na przykład w parku czy na łące).